-Mamo!
Tato! Dostałam list z Hogwartu!- wykrzykiwała radosna
jedenastoletnia dziewczynka. Czarne włosy leciały jej na twarz gdy
biegła do rodziców.
-To
cudownie, skarbie!- odparła jej mama i podeszła do niej by ją
uściskać. Laia promieniała ze szczęścia. Tak długo czekała na
tą chwilę. Spojrzała w bok na swojego tatę. Właśnie gratulował
czegoś Thei. Jej siostra właśnie zaczynała 5 rok edukacji w
Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
-Tato?-
dziewczynka powoli podeszła do swojego ojca.
-Och,
tak, cudownie, słonko. Wiecie, że Thea została prefektem
Ravenclawu?- zbył szybko Laię.
~.~
Ulica
Pokątna była niesamowita. Kolorowa, piękna, a magia emanowała z
każdego miejsca. Laia razem z mamą -tata musiał zostać w
Ministerstwie Magii w pracy- udały się do Szat na wszystkie okazje
Madame Malkin. Potem udały się do Esów i Floresów, skąd wyszły z
naręczem podręczników. Następnie udały się kupić kociołek
cynowy i ingrediencje do eliksirów oraz wybrały Laii małą sowę
uszatkę, którą nazwała Debora. Na koniec udały się do
Ollivandera. Tam wybrała ją różdżka cisowa z włóknem ze
smoczego serca o długości 11 cali. Pod wieczór udały się do
Floriana Fortescue (choć lodziarni nie prowadził już Florian, a
jego syn) na lody by uczcić ten dzień.
~.~
O
11:00 w towarzystwie swoich rodziców i siostry Thei, Laia przyszła
na peron 9 i 3/4. Dziewczynka miała na sobie jeszcze swoje codzienne
ubrania- niebieskie, przetarte jeansy i luźną koszulkę z napisem
“LONDON!”. Natomiast jej starsza siostra miała już na sobie
szkolną szatę z godłem Ravenclawu i nową, lśniącą odznaką
prefekta.
Rodzice
pospieszali dziewczyny, ponieważ pociąg zaraz miał odjeżdżać.
Thea ucałowała rodziców i wbiegła do pociągu . Laia jeszcze
chwilę się zawahała, ucałowała rodziców, obiecała pisać do
nich i ruszyła za Theą. Nie udało się jej jednak znaleźć
wolnego przedziału, więc weszła do pierwszego, który rzucił jej
się w oczy. W środku siedziały trzy osoby. Dziewczyna z długimi
czarnymi włosami i trochę nieobecnymi ciemnoniebieskimi oczami.
Obok niej siedział chłopak o brązowo- miodowych włosach i
jasnoniebieskich oczach, które uważnie się w nią wpatrywały. Po
przeciwnej stronie siedział chłopak z czarnymi włosami i szarymi
oczami utkwionymi w oknie. Wszyscy wyglądali na jej wiek.
-Hej,
mogę się dosiąść?- spytała pewnie Laia.
-Tak,
jasne.- odpowiedział jej brązowowłosy chłopak. -Jestem Sam tak w
ogóle.
-A
ja Laia. Laia Enaborn.- odpowiedziała, gdy odstawiła kufer i klatkę
z Deborą.
Wtedy
oczy drugiej dziewczyny zwróciły się ku niej.
-Skoro
już wszyscy się przedstawiamy, to jestem Lisa Evans.- uśmiechnęła
się tajemniczo. Chłopak naprzeciwko niej odwrócił wreszcie wzrok
od okna.
-Drake.
Drake Hall.- uśmiechnął się przyjacielsko.- Jedziesz pierwszy raz
do Hogwartu?
-Właściwie
to tak... Aż tak to po mnie widać?
-W
sumie to nie. Intuicja. My też jedziemy pierwszy raz. - znów się
uśmiechnął
~.~
~.~
-Enaborn,
Laia!- powiedziała profesor McGonagall, dyrektorka Hogwartu.
Dziewczyna wstała z miejsca i pewnie podeszła do stołka przy
profesorce. Dopiero gdy usiadła jej serce zaczęło bić szybciej.
To ta chwila gdy dowie się gdzie trafi. Jaki dom w Hogwarcie przez
siedem lat zastąpi jej własny. Profesor MacGonagall nałożyła
jej na głowę Tiarę Przydziału.
-Hmmm...Ambicja,
tak...Ale nie, nie to nie będzie Slytherine... Rozsądek masz, ale
to nie będzie Ravenclaw...nie...Lojalność, wielka lojalność,
ale...GRYFFINDOR!- ostatnie Tiara krzyknęła na tyle głośno by
usłyszeli wszyscy. Laia z uśmiechem na ustach wśród oklasków
ruszyła do stołu Gryffindoru. Chwilę potem przyłączyła się do
niej Lisa, potem Drake, a na końcu Sam. Wszyscy byli w Gryffindorze.
Dyrektorka
wygłosiła jeszcze krótką mowę przypominając o przestrzeganiu
regulaminu, którego pełną wersję można znaleźć u woźnego
Filcha oraz życzyła wszystkim miłego roku. Potem rozpoczęła się
uczta. Na stołach pojawiły się talerze jedzenia. Od kurczaków
przez ziemniaki po sałatki. Laia nie była szczególnie głodna,
ponieważ w pociągu kupiła sobie jedzenie, ale jak mogła przegapić
taką okazję? Jednak nim zdążyła nałożyć coś na talerz
odezwała się Lisa:
-Czujecie?-
spytała przejęta.
-Co
czujemy? - odpowiedziała skołowana Laia.
-Teraz
zacznie się przygoda.
____________________________________
Zabierałam się za ten prolog trzy albo cztery razy, ale ostatecznie myślę, że jest całkiem okay :)
____________________________________
Zabierałam się za ten prolog trzy albo cztery razy, ale ostatecznie myślę, że jest całkiem okay :)
Super:-) zapowiada się ciekawie:-) kiedy ciąg dalszy?
OdpowiedzUsuńNiedługo :) Cieszę się, że się podoba :)
UsuńŚwietne :) Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się niedługo <3
OdpowiedzUsuńDziękuje, postaram się jak najszybciej! :)
UsuńWidzę olbrzymi potencjał, chociaż parę rzeczy mi nie grało. Mam nadzieję, że nie urazi ani nie zniechęci Cię krytyka - wszak ta konstruktywna służy temu, żeby można było się rozwijać, prawda? :)
OdpowiedzUsuńWięc po pierwsze - nie relacjonuj, opowiadaj.
"Potem udały się do Esów i Floresów, skąd wyszły z naręczem podręczników. Następnie udały się kupić kociołek cynowy i ingrediencje do eliksirów oraz wybrały Laii małą sowę uszatkę, którą nazwała Debora. Na koniec udały się do Ollivandera."
To, że była na pokątnej, że kupiła to, to i tamto tak naprawdę jest zbędne i suche. Pisz o rzeczach, które są istotnie, mają wpływ na przebieg historii, bądź po prostu coś wnoszą, bo te fragment jest jedynie takim zapychaczem, żeby rozdział wydawał się dłuższy. Sama odpowiedz sobie na pytanie, czy to potrzebne? Co wniosło?
Po drugie - za szybko, za łatwo
Poznanie się bohaterów przebiegło mi jakoś zbyt po maśle, wszyscy tak się zaraz polubili? Nie chce mi się wierzyć... Poza tym motyw z "wchodzę do przedziału i poznaję najlepszych przyjaciół" jest dość oklepane. To jest hmm... WSZĘDZIE! A do tego wszyscy w Gryffindorze, poważnie? Mam nadzieję tylko, że poziom oryginalności będzie się zwiększać z rozdziału na rozdział :)
Na koniec - ojciec ją olał? Wolał pracę lub siostrę niż ją?
Fajny motyw, mogłabyś to trochę rozbudować. Bohaterowie, którzy mają "nie tak fajnie na chacie" są ciekawsi i bardziej autentyczni :)
To tyle z krytyki :)
Poza tym - bardzo lekko się czytało, widzę, jak już mówiłam, ogromny potencjał, by to opowiadanie za 20 rozdziałów było jednym z lepszych jakie czytałam, postaram się na bieżąco zaglądać (jeśli codzienność mi pozwoli), a jeśli chciałabyś pogadać to tylkojedentelefon@gmail.com
Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki, żeby było coraz, coraz lepiej :)
A.
Dziękuję bardzo i może wyjaśnię te kwestię od razu :)
UsuńOtóż sam prolog był po prostu wstępem i szczerze powiem nie miał być zbytnio ciekawy, emocjonalny czy obfitujący w wydarzenia. Chciałam tylko przedstawić ten moment gdy Laia dostaje list i znajduje się w Hogwarcie. Wiem, że moment z Pokątną jest słaby, ale jakoś czułam potrzebę wspomnienia o jej wycieczce tam, głównie z powodu wspomnienia jej ojca. Miało to być drobne wprowadzenia w historię jej rodzinki.
Wiem, wiem spotkali się w pociągu, też nie za bardzo chciałam ten motyw. W pierwszej wersji Laia spędziła całą podróż sama w przedziale. Tyle, że pociąg zawsze był zapchany po brzegi, więc było to nielogiczne. W drugiej wersji siedziała w przedziale z jakimiś starszymi osobami, które były zbyt zajęte sobą by zwrócić na nią uwagę. Tylko czy to nie dziwne, że całą, tak długą podróż się do niej nie odezwali? Jedyną, najbardziej odpowiadającą, choć przewidywalną, formą było by spotkała tam Lisę, Drake i Sama. Z resztą w planie było tak, że nawet gdyby ich nie poznała w przedziale to poznałaby ich po Ceremonii Przydziału. Powód tego jest jeden- Moja historia zaczyna się od 5 roku kiedy już są najlepszymi przyjaciółmi :)
Wybór Gryffindoru, chociaż także przewidywalny, będzie miał wyjaśnienie w fabule! :) Otóż, nie chcę za dużo zdradzać, nie będzie tak super bajkowo jak może się wydawać. Nie raz okaże się, że moi bohaterowie mają ogrom odwagi. Myślałam trochę nad przydzieleniem Sama do Hufflepuffu, a Drake do Ravenclawu, ale potem uznałam, że każdy z nich będzie miał w pewnym momencie dużo więcej odwagi niż pozostałych cech. Choć muszę powiedzieć, że Tiara Przydziału bardzo myślała nad przydzieleniem ich tam, ponieważ są bardzo, bardzo lojalnymi osobami.
Oczywiście, po tym spotkaniu w przedziale nie stali się od razu najlepszymi przyjaciółmi. Jednak wydaje mi się, że gdybym była na miejscu Laii i spotkałabym w pociągu osoby miło do mnie nastawiono to po Ceremonii Przydziału siedziałabym z nimi, w końcu tylko ich znam :)
Dziękuję, co do rodziny miałam ogromny problem! Od zawsze wiedziałam, że Laia nie ma mieć łatwo w rodzince, tylko nie wiedziałam co tam takiego zrobić. Ostatecznie uważam, że motyw, który wprowadziłam jest całkem fajny, więc cieszę się, że się podoba :)
Bardzo, bardzo dziękuje. Zawsze się cieszę gdy dostaję krytykę bo pozwala mi to się poprawić. Chciałam tylko wyjaśnić, że sprawa chociażby domu w jakim się znaleźli wynika z fabuły :) Cieszę się, że się podoba :) Na pewno wezmę Twoje rady do serca! :)